Tak właśnie to u mnie wygląda, że śliwki wychodzą mi uszami, a nadal smakują.
W tym roku, albo śliwki są wyjątkowe, albo mnie coś napadło.
Gdybym miała trochę kulinarnych ambicji, to stałabym teraz przy garach mieszając śliwkowe powidła.
Mogłabym też wyciągać z piekarnika świeżo upieczone ciasto, oczywiście ze śliwkami.
Jednak w tej dziedzinie jestem nogą lub też leniem po prostu.
Szyję więc swoje torebki z przerwami na wyprawy po śliwki.
Nie mogę się odczepić od tego motywu.
Wiedzą o tym ci, którzy wpadają na mojego facebooka.
Tych, którzy nie zaglądają, oczywiście zapraszam.
Do tej pory tym motywem ozdabiałam niewielkie torebki o kopertowym kroju.
Ostatnio jednak uszyłam trochę większą formę, że się tak wyrażę.
W takiej torbie zmieści się mnóstwo niesłychanie potrzebnych rzeczy.
Dla unaocznienia- porównanie dwóch modeli.
Nie wiem, czy to zdjęcie rzeczywiście oddało różnicę w wielkości.
W każdym razie wyszła mi całkiem spora listonoszka.
Chyba uszyję jeszcze kilka takich, bo spodobała mi się idea.
Nie wiem, dlaczego wcześniej na to nie wpadłam.
Na warsztacie miałam także tkaninę udającą wężową skórkę.
Znalazłam ją podczas ostatnich porządków w moim składzie tekstylnym.
Powstały dwie niewielkie torebki w podobnym fasonie i wielkości.
Czerwona:
I fioletowa, choć nie do końca śliwkowa:
Wiem, że mało różnorodnie się zrobiło na tym blogu.
Mam nadzieję wkrótce to zmienić.
Tak trochę z letniego lenistwa szyję sobie wariacje tego samego tematu.
Dorzucę więc jeszcze jedną wersję.
Taka lekko folkowa, trochę retro, z motywem jak z zasłony.
Pomimo wrodzonej skromności:) muszę przyznać, że wyjątkowo wdzięcznie mi się ta torebka zgrała.
Teraz zaś powinien nastąpić ten moment, w którym wrzucam zdjęcie talerza pełnego śliwek.
Niestety, wszystkie już zjadłam, zanim zdążyłam pomyśleć o ich sfotografowaniu.
No nic, może następnym razem.
Oj, jak ja Cię rozumiem. Kilka razy tak miałam, że po spałaszowaniu jakiejś interesującej wizualnie pyszności wpadałam na pomysł, że można było ją przecież sfotografować ;)
OdpowiedzUsuńTrzeba siadać do stołu z aparatem:)
UsuńA ja siedziała wielokrotnie obok talerza pełnego śliwek i jakoś nie mogłam się "przełamać":( jak zresztą do wszystkich innych owoców:)))Torebki śliczne!!!
OdpowiedzUsuńJeżeli słusznie się domyślam kim jesteś, to wcale się nie dziwię:)))
Usuń:)))))
UsuńA słodkie są śliwki w tym roku czy kwaskowate?
OdpowiedzUsuńSłodkie i pycha, przynajmniej dla mnie
UsuńGdybym wiedziała to podrzuciłabym Ci trochę żółtych śliwek prosto z ogrodu :)
OdpowiedzUsuńPiękna torebka w kwiatki. Bardzo mi się podoba.
Urte
Dzięki Urte. To i śliwki masz w swoim ogródku. No trzeba Cię kiedyś tam zwizytować:)
UsuńAle świetne ! obserwuję fajnie tu :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się u mnie podoba. Zaraz wybieram się do Ciebie:)
Usuńcudowne torebki, rajciu <3
OdpowiedzUsuń+ obserwuję.
Dzięki:)
Usuńtwój torebkowy świat jest naprawdę super! właśnie odkryłam twojego bloga, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń