Moja DaWanda

22 kwietnia 2012

PRZESŁODZIŁAM?

Gdzie byłam, kiedy mnie nie było?
Dużo czasu spędziłam na machaniu pędzlem. Ale nie był to spektakularny akt twórczej kreacji.
W żadnym wypadku.
Po prostu malowałam ściany.
Niezłe doświadczenie, ale dobrze, że już za mną.
Gdyby jeszcze te ściany można było sobie poozdabiać, poprzecierać...
To mogłoby być całkiem fajne.
Ale tak zwyczajnie jeździć pędzlem i wałkiem- to nie dla mnie.
Zaniedbałam trochę bloga.Uganiałam się między szyciem a malowaniem myśląc, że porasta on kurzem gdzieś zapomniany.
Wyobraźcie sobie więc moje zaskoczenie, gdy zobaczyłam powiększone grono obserwatorów.
Dziękuję Wam. Nawet nie wiecie, jak bardzo cieszę się z każdej nowej osoby.
Większość z Was ma swoje blogi. Będę więc do Was zaglądać.
Dla mnie istnienie w internecie to ciągle taka ekscytująca nowość. Długo trwało zanim zdecydowałam się w nim pojawić.
Stwierdzam, że warto było. Naprawdę.
A co uszyłam?
Cóż, można powiedzieć,że słodziłam.


Duża i bardzo pakowna torba powstała z grubego, trochę nierówno farbowanego płótna. Uwielbiam takie tkaniny.
Powstała także krótka seria małych torebek, bardzo słodkich, z filcowymi kwiatkami na dodatek.





Pasują chyba do lekkich wiosennych i letnich kreacji?
Zauważcie, że przekonuję się nadal do granatu.Widzę, że naprawdę dobrze komponuje się z wieloma kolorami.
I drugi motyw, który nazywam sobie mandalą. Trudno mi się z nim rozstać. Tym bardziej, że można go ciągle kolorystycznie przerabiać.
Fason to żadna nowość. Prosta niewielka torebka z klapką.
Myślę jednak, że może się przydać na różne okazje, kiedy nie trzeba targać ze sobą teczek, książek i mnóstwa innych, wydawałoby się niezbędnych, rzeczy.






Tego rodzaju torebki mogą nauczyć dyscypliny.
Mówię tu o osobach mojego pokroju, które zawsze ładują do dużych toreb zaskakującą ilość różnorodnych przedmiotów.
Bardzo lubię duże torby, ale czasem, gdy do nich zaglądam zastanawiam się, po co mi to wszystko?
Przecież nie muszę mieć przy sobie aż dwóch notesów, czy też pięciu paczek chusteczek.
Jeżeli już mam szczotkę do włosów, to po co mi jeszcze grzebień?
A nową książkę biorę tak na wszelki wypadek, bo zostało mi tylko pięć stron poprzedniej.
Duże torby potrafią nam umilić życie, szczególnie, gdy trzeba w nich znaleźć klucze, albo dzwoniącą komórkę.
Rozsądek rozsądkiem, ale ja i tak wolę duże torby.I nie wiem, czy przekonam się do mniejszych.
Bardzo słodko i kolorowo się u mnie zrobiło ostatnio.
Na koniec więc trochę wyciszenia, czyli brązy.
Rozmiar XL



I, powiedzmy, L


Brązy są takie klasyczne, ciepłe, letnie i jesienne.A wiosną także się przydadzą.











7 komentarzy:

  1. Urzekły mnie te torebki z filcowymi kwiatkami, są świetne i idealne na tę porę roku

    OdpowiedzUsuń
  2. piękne torebki szyjesz:) Bardzo mi się podobają i to wszystkie bez wyjątku!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Ja też podziwiam Twoje dzieła, ale mam kłopot z komentowaniem na Twoim blogu. Nie wiem dlaczego. Pozdrawiam:)

      Usuń
  3. ta dyscyplina mnie ubawiła, bo i owszem, dodatkiem do tej torebki dla mnie i tak byłby ogromniasty wór, w który wpakuję zakupy, jakby była akurat taka potrzeba i wracam do domu jak ten wielbłąd ;)))

    OdpowiedzUsuń
  4. No właśnie. Mam to samo. U mnie takie drobiazgi się nie sprawdzą. Widać jednak, że nie wszyscy mają tak, jak my. Na ulicach sporo takich małych torebek.Jak one to robią?:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pewnie mają swoich "nosicieli"
    Pozdrowienia OLU:)

    OdpowiedzUsuń