Dopiero drugi post w maju- to skandal.
Moje postanowienia uciekły gdzieś w poszukiwaniu lepszych perspektyw.
A ja zostałam tu sama, no może tylko z wyrzutami sumienia, a zaręczam, nie jest to miłe towarzystwo.
Ale nic to.
Odkurzam bloga, pozbywam się pajęczyn.
W końcu mamy WIOSNĘ.
Niech ona mnie trochę usprawiedliwi.
Ogródek budzi się do życia.
Potrzebuje troski, żeby zakwitnąć pełnią barw.
I rozbrzmieć gwarem rozmów, śmiechem, muzyką, brzęczeniem pszczół.
Jednym słowem- trzeba otworzyć sezon.
Jak wspomniałam w poprzednim poście, mamy z siostrą wielkie plany.
I na razie tylko stół.
A przecież trzeba przy nim godnie zasiąść do niedzielnego śniadania, do sobotniej kolacji, do rozmów przy kawie.
Dlatego też ostatnimi czasy bawimy się farbami.
O co chodzi? Już wyjaśniam.
Otóż nabyłyśmy tydzień temu zestaw ogrodowy w stanie, że tak powiem, surowym.
Bardzo nas to ucieszyło, bo mogłyśmy go dopasować do mozaikowego stołu.
Dla przypomnienia- dzieło siostry prezentuje się tak:
Po rozpatrzeniu wszystkich za i przeciw doszłyśmy do jedynego słusznego wniosku- meble muszą być zielone.W związku z powyższym ostatni weekend spędziłyśmy na machaniu pędzlem.
Na szczęście pogoda dopisała i wszystko odbywało się na powietrzu.
Malowało nam się bardzo przyjemnie. Inna sprawa, czy robiłyśmy to fachowo.
Jednak nie martwimy się tym, szkoda życia:)
Krzesła nabrały głębokiej barwy i nie straciły rysunku słojów.
Trzeba było też odświeżyć ogrodowe doniczki, żeby stworzyły z resztą w miarę spójną całość.
Sama przyjemność, gorzej z domyciem się po tych rozrywkach.
Oczywiście, że mamy rękawiczki, ale nasze zdolności w kwestii plamienia się są na najwyższym poziomie.
Ja miałam dekolt w kropki, a siostra odkryła plamy na kolanach, chociaż malowała w długich spodniach.
Jesteśmy nie do pobicia:)
Jednak czymże są takie drobne szkody wobec wizji słonecznych letnich dni i ciepłych, pachnących maciejką, wieczorów.
Przede mną jeszcze jedno zadanie- uszycie poduch. Czy podołam?
Trzymajcie za mnie kciuki.
Oczywiście, w tzw. międzyczasie, szyłam też torebki.
Z ogromnej bawełnianej sukienki powstały - duża siata na zakupy i mała torebka na długim pasku.
Obydwie zielone, kwieciste, wiosenne.
Mam ogromną potrzebę kwiatowych wzorów. Na szczęście ostatnio kolekcja tkanin w ten deseń znacząco mi się powiększyła.Za co dziękuję pewnym osobom, które robią domowe remanenty:)
Staram się myśleć pozytywnie, korzystać ze słońca, zieleni, dlatego też wyciągam same optymistyczne wzory, niech cieszą oczy potencjalnych klientek.
Może i one dostaną w bonusie trochę tej majowej radości.
I jeszcze na koniec- MUSZĘ Wam pokazać dwie torby, które powstały z hamaka.
Życzę wszystkim kolorowych wiosennych snów.
Ale to z hamaka? ;) Właśnie ta tkanina bardzo przykuła moją uwagę - świetne torby.
OdpowiedzUsuńTak, z hamaka, kupionego na lumpie. Bardzo fajna, gruba, farbowana bawełna.
UsuńOch, jak ja uwielbiam tkaniny z takimi wielkimi różami! Piękne, radosne torby znów poszyłaś:)
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowo. Wiosna mnie tak kwiatowo nastraja:)
UsuńREWELACJA!!! Jutro zobaczę to wszystko na żywo :)))
OdpowiedzUsuńNo już widziałaś:) Pozdrawiam:)
Usuńzielono Ci, zielono Wam niechaj będzie... i maciejkowo... trzymam kciuki za ogrodowe poczynania...
OdpowiedzUsuńa torby... jak zwykle cudne... i te kwiatowe, i ta ze słońcem i te z hamaka :)
"torby z hamaka" - jakież to ma wymowne brzmienie :)))
pozdrawiam majowo... i skruszona myślę o pajęczynach i kurzu na swoim blogu...
Dzięki Kasiu. No, hamakowe torby w samej rzeczy - z hamaka uszyte. Trochę mi raźniej, że nie tylko ja się tak lenię w kwestii bloga. Mam nadzieję, że obydwie się poprawimy.Pozdrawiam:)
UsuńPrzepiekny MOTYLOWY stolik z mozaiki - meble zielone i odmalowane donice i TOREBKI ;)
OdpowiedzUsuńA ja nie tylko nie odkurzyłam, co zaniedbałam odwiedziny, nie z niechęci z braku czasu, który mi dokuczał zawsze, ale teraz objął mnie silnym nieczułym ramieniem, jak nigdy :)
Ale... Uwielbiam poczytać jak się usmarowałyście, to dodaje mi radości, że nie jestem jedyną ofiarą malowań hahaha
Serdeczności!
Maryś, dzięki za odwiedziny i dobre słowo. Pozdrawiam:)
UsuńSuper torebki, najbardziej podoba mi się ta niebieska z kwiatami :)
OdpowiedzUsuńMotyl mnie zmylił i przegapiłam tego posta! Już się zastanawiałam, czy torebki nie pojawiły się później, albo coś z moją pamięcią :( Ale już się pozbierałam! Torebki zielone super! Te kwiaty? Skądś znam ten wzór ... Kiedyś pewnie sobie przypomnę:) Zielony to jedyny słuszny kolor! Meble wyszły świetne.
OdpowiedzUsuńMoże w ramach odkurzania blogowych pajęczym zaproszę Cię do zabawy?
http://pieskieszycie.blogspot.com/2013/06/torby-torbiszony-toreby-torebunie.html