Moja DaWanda

1 maja 2013

KOLOROWE SZKIEŁKA

...zagościły w naszym domu, czy też może kawałki glazury.
A wszystko za sprawą mojej siostry, którą ogarnął twórczy szał.
Potrzeba działania  nie daje jej spać, tylko każe ślęczeć do późnej nocy nad wysmarowanym klejem stołem.



Ostatnio można z nią rozmawiać jedynie o mozaikach, klejach, fugach lub nowych wzorach, które bez przerwy  kreśli na kartkach, biletach, listach zakupów.
W towarzystwie się nie udziela,  błądzi wokół nieprzytomnym wzrokiem.
No, chyba, że rozmowa zejdzie na wiadome tematy.
Ja zaś tkwię w nieustannym podziwie, tnąc te moje kolorowe szmatki.
I proszę się mi nie dziwić, bo nigdy bym nie przypuszczała, że na starym ogrodowym stole będę mieć w tym roku bajecznego motyla.



Dlatego też wspieram siostrę w jej działaniach, donosząc kawę, ocierając z czoła pot, a czasem wkraczam stanowczo i każę iść spać o przyzwoitej porze.
Rozpuściłam też wici, że zbieramy niepotrzebną glazurę, bo nowa pasja młodej naprawdę mnie cieszy.
Zwłaszcza, gdy widać jej efekty.
A co powiecie na taki np. stołeczek?


Ta wiosna w naszym ogrodzie już tętni kolorem, blaskiem odbitym w szkiełkach, a jak rozkwitną pierwsze kwiaty, to czegóż chcieć więcej?
Chociaż na razie u nas ponuro, to z radością czekamy na ciepłe popołudnia, słoneczne poranki, długie wieczorne rozmowy.
Mamy w planach urządzić ogród na nowo. Siostra jest zdeterminowana i mnie także zaraziła.
Postaram się donosić o zmianach na bieżąco.
A kto wie, może mnie też wciągnie ta mozaika?
Tymczasem tkwię po uszy w kwiecistych materiach, bo cesarzowi, co cesarskie, a wiośnie, co wiosenne.
Potrzeba koloru i wzoru pcha mnie w kierunku takich kompozycji.


Kwiaty rozkwitły na torebkach w ilościach wręcz hurtowych.
I trudno mi się od nich oderwać, więc pomęczę Was trochę.





I jeszcze odkrywam pastele,słodkie kolory, kopertowe fasony.
Potrzebuję chyba jakiejś pozytywnej energii po tej długiej zimie.




Czasem powracają też wspomnienia letnich podróży, które okazują się bardzo inspirujące.
Całkiem niedawno uszyłam torbę, którą nazwałam Spacer w Sewilli.
Wiedziałam, że ją uszyję, jak tylko wzięłam do ręki kawałek wzorzystej obiciowej tkaniny.
Od razu pojawiły mi się przed oczami mozaikowe fasady sewilskich kamienic.


Macie mnie:)))
Narzekam na monotematyczność siostry, a sama też wszystko sprowadzam do jednego tematu.
Może więc skończę na dziś, pozostawiając Was z wizerunkiem motyla w całej jego bajkowej krasie.


4 komentarze:

  1. Masz utalentowaną siostrę, obie nie marnujecie czasu

    OdpowiedzUsuń
  2. Siostry- obie jesteście genialne!!! Stoliki rewelacyjne ! Trzymam kciuki za realizację kolejnych przedsięwzięć!

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam mozaikę! Są prześliczne! Ja się raz pokusiłam na mozaikowy stolik, nie wiem czy się odważę jeszcze:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. proszę nie narzekać na monotematyczność! Torebki przepiękne, a jak masz ochotę na coś innego to zapraszam na moje candy!

      Usuń